Muzyczna narracja Królówczany prowadzona jest przez zdeformowane dźwięki gitary, przypominające stare, zakurzone i zaniedbane instrumenty, znalezione na strychu pradziada lub odkopane z ukrytej, leśnej mogiły. Pojawia się też głos, daleki od ‘białego śpiewu’, zbliżony raczej do skrzeczenia sponiewieranego włóczęgi, którego gardło wiele trunków w życiu przyswoiło.
Przywróce niepamięci przemilczanej, niewygodnej, utraconej, czy po prostu wypartej - a wciąż nierozerwalnie bliskiej kulturze Biłgoraja staje się motywem przewodnim działalności Królówczanej Smugi. Lecz nie jest to etno-centryzm, Biłgoraj może być jedynie punktem odniesienia i wyjścia - zachęceniem do rozpoczęcia poszukiwań 'zaginionych prawd' w swoich lokalnych matczyznach / ojczyznach. Królówczana Smuga nie tylko poddaje dogłębnej refleksji losy swej rodzinnej miejscowości, ale z punktu widzenia małomiasteczkowej dziadówki wędrownej ujawnia jak trudna zdaje się być relacja przeszłości ze współczesnością rodzimego kraju, tym samym krytykując powszechnie propagowaną politykę historyczną.
‘Patriotyczno-sportowo-etniczny ’strój, zaprojektowany przez Królówczaną Smugę, wzorowany na tradycyjnym, kobiecym stroju biłgorajsko-tarnogrodzkim, stanowi karykaturalne odzwierciedlenie współczesnego quasi-patriotyzmu i etno-centryzmu – w formie skrajnej przypominających rodzaj fetyszu. Kobiecy wydźwięk kreacji ma dodatkowo rozbić hegemonię stereotypu o ‘facecie-patriocie’, jako jedynej, ‘słusznej’ formie miłowania swojej macierzy.
To również krytyka samego folkloru, od wielu lat przeżywającego popkulturowy renesans, jednocześnie wykorzystywanego jako narzędzie do budowania niepełnego, przez to iluzorycznego archetypu tożsamości Polaków - pięknych, kolorowych, dobrodusznych Słowian. Dla Smugi folk nie jest eksponatem muzealnym czy odrestaurowanym skansenem – folk dzieje się tu i teraz!